Jak przyciągamy do siebie ludzi, którzy myślą i czują podobnie jak Ty sam. Moja historia...

moje życie, moja historia, iskierka życia


Kiedyś wspominałam w którymś z artykułów, że przyciągamy do siebie ludzi którzy zjawiają się tylko wtedy kiedy tego najbardziej potrzebujemy. Przez ostatni czas dużo się w moim życiu zmieniło.



Zawsze byłam typem samotnika, bez grupy przyjaciół, koleżanek. Radość sprawiało mi obcowanie samej ze sobą. Mogłam wtedy skupić uwagę na rzeczach które przynosiły mi radość i spełnienie. W sumie aż tak bardzo nic się nie zmieniło... Ale jednak!


Nadal wiodę życie z dala od ludzi. Nie uczestniczę w imprezach, pogadankach przy piwie znajomych mojego faceta, jak było to kiedyś. Moje życie zmieniło się o 360 stopni odkąd 2 lata temu straciłam w wypadku samochodowym Kochanego Braciszka. Po takim ciężkim przeżyciu wszystko ulega zmianie, pewnym transformacjom. Człowiek patrzy zupełnie inaczej na świat, na otaczających Cię ludzi. Powiedzenie że "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" nabiera zupełnie innej perspektywy. Wiele osób wyciągnęło do mnie rękę bo byłam siostrą brata, który miał mnóstwo przyjaciół, kolegów. Zjednywał sobie ludzi jednym uśmiechem. Był zawsze pozytywnie nastawiony do życia. Wszędzie było go pełno. Mój brat był zupełnym przeciwieństwem niż ja! Ja zawsze trzymałam się na uboczu, nigdy nie starałam się wkraczać w grupę ludzi którzy nie zawsze chcieli mojego towarzystwa, unikali mnie i czasem nadal  mnie unikają bo jestem trochę inna. Bardziej cicha, wstydliwa, i nie pewna ludzi. Bojącą się zranienia, gdyż doświadczyłam tego już nie raz! 

Czasem ludzie którzy znają mnie krótko mogą o mnie powiedzieć że dużo się uśmiecham. Wielu ludzi z kręgu rodzinnego mówią mi że nie powinnam się uśmiechać, bo spotkała mnie tragedia. Nie powinno być mi do śmiechu. Po 2 latach życie człowieka nabiera zupełnie innej świadomości. Życie się toczy, ale smutek w sercu i tęsknota za bratem będzie towarzyszyć mi do końca życia. Zrezygnowałam z wielu rzeczy. Jako osoba która jest typem samotnika mam życie które przez ostatnie pół roku nabrało trochę innego wymiaru. 

Wielu z Was wie że medytuję. Kiedyś robiłam to z mniejszą częstotliwością niż obecnie. Ale nigdy nie porzuciłam medytacji na dłużej niż kilka tygodni. Odkąd zaczęłam uczestniczyć w koncertach kamertonowych w Krakowie moja osoba, moja dusza przeszła przez tzw. próbę ognia. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z grupową medytacją, bo to wiązało się ze zrobieniem pierwszego kroku w stronę bycia w większym gronie ludzi. Ludzi którzy się nie znają, zupełnie obcych istot, których przyciągnęła w dane miejsce wibracja. Energia która wypływa z ludzi, którzy tworzą wokół siebie i innych pola emocji. Emocje są różne, gdyż ludzie mają różne problemy, wysyłają różne fale wibracji zarówno do ludzi wokół Ciebie, jak i intencji wysyłanych w kosmos. Intencje powinny być uwolnieniem by człowiek mógł wrócić na tor by zacząć życie od nowa. Zacząć żyć i wcielać w życie nowe wartości. 

Moja transformacja nie była łatwa. Nadal czuję się czasem nieswojo będąc w większej grupie ludzi, gdzie zawsze unikałam tłumu.  W większej grupie można poznać wyjątkowe osoby, osoby które myślą i czują podobnie jak My sami. To zaskakujące że przyciągamy do siebie ludzi właśnie o tych samym wibracjach duszy. Energia która z nas wypływa to czysta miłość. Miłość bezwarunkowa która jest widoczna dopiero wtedy kiedy zaczynasz się otwierać na energię będącą w polu serca. Emisja energii wprawiana jest w ruch. Każdy z nas ma za sobą różne przeżycia które zrobiły nam ranę w sercu, która czasami goi się długi czas. Obecnie nie wyobrażam sobie by nie być raz w miesiącu na koncercie który daje mi siłę, leczy mnie na polu duszy, i ciała. Energia kamertonów które są wprawiane w wibracje na częstotliwości 432 Hz pomagają  poukładać w sobie wszystkie puzzle. Ludzie którzy są dla Ciebie mili, życzliwi nawiązują z nami więź. 

Ta więź łączy nas wszystkich. Wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni, chodź mamy zupełnie inne podejście, poglądy na otaczający nas świat i ludzi. Wszystkich tych których spotykamy na naszej drodze życia dzieją się z jakiegoś powodu. Wszyscy jesteśmy energią którą wysyłamy do siebie w postaci miłości lub jej braku. Zatraciliśmy kontakt rzeczywisty zarówno z ludźmi, jak i otaczającą nas naturą. Po śmierci brata mój świat się zawalił, ale i też powstał nowy świat gdzie zaczęłam dostrzegać wszystko z zupełnie innego wymiaru. Zaczęłam być wdzięczna Wszechobecnemu za wszystko co mnie do tej pory spotkało, wdzięczna za ludzi którzy wyciągnęli do mnie rękę. Zaczęłam się zachwycać każdą żyjącą rośliną, istotą w postaci małego robaczka. Wszytko dla mnie zaczęło mieć dla mnie jakiś sens, gdzie wcześniej tego sensu nie widziałam. 


Zacznijcie być obserwatorami Waszego życia, zacznijcie patrzeć na ludzi z szacunkiem, miłością, nawet wtedy kiedy nie znacie tej osoby. Zacznijcie wysyłać pozytywną energię, a ta skumulowana pozytywna energia zacznie do Was płynąć szybciej niż myślicie. Nie oceniajmy ludzi tylko dlatego  jak wyglądają, jaki mają status społeczny. Nawet nie wiecie jak bardzo możecie się pomylić w ocenie! Każdy z nas jest wartościową osobą, chodź przecież każdy myśli z nas inaczej na dany temat. Nie oceniajmy ludzi którzy są biedni. Bo biedni są z jakiegoś powodu. Ostatnio słuchałam Pana Krzysztofa Jackowskiego gdzie jego słowa dają do myślenia. "Skąd wiesz, że Pan Bóg nie stoi tuż pod Waszym śmietnikiem jak lump ubrany, i jeszcze śmierdzący. Nie grzebie, nie szuka jeszcze nie spleśniałej bułki, i upaja się Wami jak idziecie i nawet nie zwrócicie na niego uwagi. Żal mu jest Was ładnie ubranych, pachnących niby szczęśliwych....Niby szczęśliwych


Polecam posłuchać Pana Jackowskiego. Nie oceniajcie! Spróbujcie usłyszeć...






10 Komentarze

  1. Ja sama staram się nie oceniać po wyglądzie/po pierwszej interakcji. Wiem,z e taka ocena w wielu przypadkach jest błedna,

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Przykro mi, że straciłaś brata, to napewno straszna tragedia dla całej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy jest inny, sama nie przepadam za tabunem ludzi, mam jedną przyjaciółkę, resztę tych niby przyjaciół , życie samo zweryfikowało.

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba jestem Twoim totalnym przeciwieństwem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie to wszystko napisałaś. Mamy dużo wspólnego, też jestem typem samotnika. Ludzi staram się nie oceniać, chociaż bywa, że ktoś kogoś skrzywdzi i mój czar nieoceniania gdzieś tam pryska...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta prawda że przyjaciół poznaje się w biedzie jest ponadczasowa

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję tragedii która Cię spotkała :( Coś w tym jest, że przyciągamy ludzi podobnych do nas - albo po prostu jesteśmy na takich bardziej otwarci

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety dziś ludzie tylko oceniają każdego dookoła, nie parząc samemu na siebie. Wiele osób wyśmiewa się z innych, bo wyglądają tak, czy tak, bo to czy tamto, nie patrząc znów samemu na siebie. Bo siebie samemu najtrudniej jest ocenić. Społeczeństwo zmierza ku niedobremu w dzisiejszych czasach

    OdpowiedzUsuń
  9. Rety! Dorotko, kochanie, nie mialam pojecia ��Bardzo mocno przytulam �� Dziękuje, ze piszesz o kamertonach.Tak pięknie piszesz ��Dziękuje i przytulam ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kochana. Twoje słowa i dobroć jaka płynie z Twojego serduszka ♥ daje mi dużo radości. Dziękuję że Jesteś i mnie wspierasz. To bardzo dla mnie ważne :*

      Usuń

Dziękuję za komentarz. To motywacja do dalszego prowadzenia bloga.